Kiedy kilka lat temu trafiły do nas informacje o Programie Leonardo
da Vinci, w pierwszej chwili pomyśleliśmy, że wrzucimy je do
szuflady. Co może mieć wspólnego konkurs dotyczący ształcenia
zawodowego z animacją kultury? Postanowiliśmy jednak sprawdzić,
czy można połączyć te dwa żywioły. Stworzyliśmy program dla
animatorów kultury, nie rezygnując przy tym z przeświadczenia,
że - podobnie jak inne zawody - i ten wymaga odpowiednich predyspozycji.
Efektem naszych działań jest metoda uczenia, w której umiejętności
warsztatowe łączy się z wiedzą antropologiczną oraz osobistym
doświadczeniem. Dzięki realizacji naszego projektu nauczyliśmy
się uczyć, nie tracąc zaangażowania; przyjrzeliśmy się swoim
działaniom "z zewnątrz" i precyzyjnie określiliśmy
metodę kształcenia. Okazało się też, że prócz wiedzy, doświadczeń
i umiejętności, realizacja projektu międzynarodowego przyniosła
nam jeszcze jedno doświadczenie: działania w sieci.
"Sieć" różni się od "współpracy" przede
wszystkim tym, że jest trwała i nawet jeśli przez chwilę pozostajemy
jej uśpionym oczkiem, pole odniesień i możliwości niesłychanie
się powiększa. Działanie sieciowe nie ma charakteru skoncentrowanego,
nie istnieje tutaj centralny ośrodek, od którego wszystko zależy.
Miejsce, w którym działamy, jest zawsze najważniejsze, a "myślenie
sieciowe" sprawia, że nigdy nie będziemy czuli się wypchnięci
na peryferia kultury.
Myślenie w sieci, z gruntu demokratyczne, niezwykle skutecznie
tego uczy. Praca z brytyjskimi animatorami społecznymi z nurtu
community arts, czy z francuskimi opowiadaczami, którzy
ze swojej działalności uczynili zawód ważny dziś we Francji,
było doświadczeniem, które pozwoliło nam zaistnieć w sieci międzynarodowych
kontaktów, idei i działań.
|